Kinematografia

Na wstępie chciałabym zacytować Alfreda Hitchcocka:
„Film to życie z którego wymazano plamy nudy”.
Pięknie to ujął, prawda? Zabawne, bo nigdy nie obejrzałam żadnego jego filmu.

Moimi mistrzami reżyserii są: Bracia Cohen, Wes Anderson, Lukas Moodysson, Emir Kusturica i Quentin Tarantino.
Teraz w dużym skrócie napiszę za co ich tak cenię, więc kolejno:
1. Bracia Cohen to marka dobrego kina. Ich najlepsze dzieła to „Fargo”, „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Ich filmy mają tajemniczy i niepewny klimat.

2. Filmy Wesa to nie tylko świetna fabuła ale i uczta dla oka. Sztukę kadrowania opanował do perfekcji, bardzo ceni estetykę oraz symetrię. Moje serce skradł „Grand Budapest Hotel”, z niecierpliowści czekam na jego najnowszy film „French Dispatch” który z powodu pandemii będzie miał premierę w 2021 roku.

3.  Filmy Lukasa nie należą do przyjemnych seansów, są to dzieła bardzo obciążające psychicznie, traktują one o ludzkiej naturze, biedzie, handlem ludźmi. Najbardziej szanuję go za stworzenie „Lilja 4-ever” i „Fucking Amal”.

4. Emir tworzy kino klimatyczne. Jego filmy przesiąknięte są bałkańskim folklorem. Świetna ścieżka dźwiękowa, świetny zarys postaci! Jego najlepsza dzieła według mnie to „Czas Cyganów” oraz „Arizona Dream”.

5. Quentin to człowiek, który urodził się do pisania i reżyserowania filmów. Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi! W tym jest masterem. Ach i jeszcze uwielbiam pewien motyw który bardzo często przewija się w jego filmach. Tarantino tworzy alternatywna wersję wydarzeń z przeszłości, dla przykładu, w „Bękartach wojny” uśmiercił Hitlera, a w „Pewnego razu w Hollywood” zapobiegł masakrze do której doszło w posiadłości Romana Polańskiego. Genialne!

6. Lubię jeszcze Stanley’a Kubricka. Filmy tworzy niepowtarzalne i ekscentryczne.